PIĘTNO PRZESZŁOŚCI

 

   Poeta jest czułą struną, którą każde silniejsze wrażenie wprawia w niespokojne, wyczerpujące drganie. Nic dziwnego więc, że bałkańscy mistrzowie pióra naznaczeni piętnem wojny, która w ich wrażliwej psychice wyryła głęboką i mimo upływu lat wciąż niegojącą się ranę, poszukując ukojenia sięgają po jedyny znany im lek – po słowo. Robią to również autorzy tomiku  „Odlewanie wiersza”.
    Życie pod gradem bomb, w ciągłym zagrożeniu, zetknięcie się ze śmiercią bliskich, to przeżycia ekstremalne dla każdego człowieka. Tym bardziej dla poetów. Dlatego wojna do nich powraca. Jej ślady nie zatarły się jeszcze zarówno w ich pamięci, jak i na ziemi. Nie wszystko ułożyło się tak, jakby chcieli. Pomimo względnego spokoju i ustalonych granic w bałkańskim kotle wciąż wrze. Narody wymieszane w czasach Jugosławii nie potrafią zapomnieć o wzajemnych krzywdach, trudno im również pogodzić się z koniecznością utraty ziemi uświęconej krwią i prochami przodków. Oni przecież czują się zobowiązani do troski zarówno o tę ziemię, jak i o to, co ona kryje.
    W wierszu „Świeżość pola minowego” Dejan Bogojević pisze: „... Będę czekać na świt/ potem w dół skał zejdę do źródła/ By schować wszystkie ślady/ Przodków/ Jeszcze raz ożyją pola/ Które kwitły i rodziły/ Kiedy byłem martwy...”
Ziemia zniesie wszystko. Ożyje. Zakwitnie jak kiedyś bez względu na to, co zawiera. Dejan jednak wie, że jego stopy „...odpoczywają/ Na oleistych polach/ Gdzie srebrzą się/ Rozżarzone ciała/ Dopiero co rozkrytych zórz...”(„Oleiste pola zórz”). I ta świadomość przynosi cierpienie. Co je ukoi, skoro nawet „...Bogom zamknięto usta...” i jedynie „...Światłość  zamarzniętego jeziora/ Uspokaja słowa ojców...”?(„Światłość zamarzniętego jeziora”). Być może poeta ma rację - odwieczne waśnie ucichną, rany się zagoją, gdy wrzące jezioro gniewu zamarznie. Najpierw trzeba je jednak ostudzić...
   Obren Ristić także ugina się pod ciężarem bolesnej przeszłości. Jak bardzo jest nią przytłoczony świadczą następujące słowa: „...Wiek cały spadł na bezbronne plecy/ Wiek wilkołaków wiek niezadowolenia...” („Pan jest wielkim poetą”). Jest jednak z nią na stałe związany: „...Już od stu lat czuję na plecach/ całą mękę przodków...”(„Przed odejściem”). Cóż mu jednak pozostaje? Uczestniczenie w bieżącym życiu? W wierszu „Konstytuowanie nowej władzy gminnej” pisze: „...Daleko na wschodzie, w Serbii, może/ Jakby na szarej wyspie/ Ponownie czytam Jesienina, Puszkina/ I religijnego Fiodora Dostojewskiego...”, chociaż „...W miejskim szpitalu krzyczy mój dziadek”..., a „...W uroczystej sali gminnej....naród wybiera nową władzę gminną.” Bo życie się toczy, więc „...na schyłku stulecia/ stoimy w kolejce do komunii/ lub obchodzimy wielkie święta...”(„Timacum maius, timacum minus”), a w międzyczasie  „odlewamy wiersze” i opiekujemy się rodziną. 
   Trauma wojny uwidacznia się również niemal w każdym wierszu Olgi Lalić-Krowickiej. Pisząc o codziennych zajęciach matki Olga stwierdza: „...moja mama przeszła wojnę...” i  chociaż spokojnie „...przycina róże/ przekopuje grządki...” oraz „...hoduje nadzieję...”, to jednak wciąż „...czeka na odsłonięte firanki jutra...”(„Moja mama”). Olga od lat mieszka w Polsce. Jest tutaj szczęśliwa: „...Pani namiętność spaceruje/ po moim domu...” („Romantyczność”). A jednak nadal  jej  „...Wykłute źrenice szukają łez/ w zaplątanych ulicach przeszłości...”(„Lice”). W innym wierszu o miejscu swego zamieszkania, mówi co prawda dość ciepło: „...Karmię się dukielskimi ulicami...” lecz zaraz dodaje „...On wraca. Ze snu do snu....”. Najgorsze są noce. Pełne niespokojnych snów, dręczących wspomnień i koszmarów o czym świadczy wiersz „A mnie dziś w nocy ból nie obchodzi”. Pisze w nim: „...Niebo, jesteś słabe, a mnie dziś w nocy ból nie obchodzi./ Umieramy, giniemy... Dziewczyna Kosowianka plecie warkocze na Kosowym polu...”, a my „...leżymy pod pustą ziemią....” . I  zrozpaczona zadaje bolesne pytanie „...dla czyich głów nie ma miejsca na polach przeklętej Jugosławii”. Sny są dziwne. Niepokoją, wzbudzają zamęt myśli i uczuć, doprowadzają na skraj szaleństwa. W jednym z nich „...Rozbita lokomotywa runęła do ciała...”. Jest w nim również „...krzyk w szkatułce i słowo pod dywanem...”(„Lokomotywa”). Może kot „...Mruczeniem wprowadzi mnie do symetrii życia/ w której sen ma spokojny cel...” pyta zrozpaczona w wierszu „Kot na obrazie”, bo „...Życie jak szkielet straszy...”, chociaż ona stara się „... by dniało w uścisku rąk”(Jest tyle słów”).

   

Tomik „Odlewanie wiersza” zawiera utwory poetów, dla których pióro jest przedłużeniem myśli. Chwytają je w locie i zapisują w charakterystyczny dla siebie, odrębny sposób, sprawnie operując rozbudowaną, piękną metaforą. Nie boją się ekspresji. Ich wiersze w zależności od potrzeby krzyczą, szepczą, grzmią, szemrzą, toczą się, albo płyną. Fraza rozszerza się lub zawęża do pojedynczego słowa podkreślając wyrazistość rytmu. Czymże bowiem jest wiersz, jak nie melodią słów zapisaną na niewidzialnej pięciolinii kartki? I czym są słowa? Ptakami myśli? Krzykiem zbolałych serc? Przekazem niebios?
Czymkolwiek są, zostały zapisane dla nas...

 

Wanda Nowik-Pala   

„Odlewanie wiersza”, Dejan Bogojević, Olga Lalić-Krowicka, Obren Ristić, Mladenovac 2010 r.
Książka dwujęzyczna, na język polski tłumaczyła Olga Lalić-Krowicka.

 

 

OŽILJAK PROŠLOSTI


    Pesnik je kao osećajna struna, koju svaki jači stisak vodi prema nemirnim, nespokojnim drhtajima. Ništa čudno, što balkanski majstori pera pritisnuti bremenom rata, koji je u njhovoj osećajnoj psihi urezao duboku i, iako je prošlo mnogo godina, ranu koja se ne goji, traživši umirenje sežu po jedan poznati im lek-reč. Tako postupaju i autori zbirke „Livenje pesme“.
    Život pod tučom bombi, neprekidno ugroženje, smrt bližnjih - sve su to ekstremalni doživljaji za svakog čoveka. Pre svega za pesnike. Zato rat kod njih neprestano traje. Njegovi tragovi nisu se izbrisali istovremeno u njihovom sećanju ni na zemlji. Nije sve krenulo, tako kako su to zamislili. S obzirom na mir i na dogovorene granice u balkanskom kotlu uvek se kuva. Mešani narodi u vreme bivše Jugoslavije ne znaju kako zaboraviti o uzajmnoj nesreći i posledicama, teško im je pomiriti se sa gubitkom zemlje zalivene krvlju i prahom predaka. Oni ionako osećaju obaveznu brižnju za tu zemlju, kao i za to što ona skriva.
U pesmi „Svežina minskog polja“ Dejan Bogojević piše: „... Čekaću zoru/Pa ću niz stenje do izvora/Da skrijem sve tragove/Predaka/I u svežini/Još jednom oživim polja/Koja su cvetala i rađala Dok sam bio mrtav...“
    Zemlja podnosi sve. Oživeće. Zacvetaće kao nekada, bez obzira šta sadrži. Dejan ipak zna da njegova stopala „.... odmaraju/Po uljanim poljima/Gde srebre se/Usijana telesa/Tek raspovitih zora...“ (Uljana polja zora). I ta svest nanosi patnju. I to što je može smiri, ako već „... Bogovima su zatvorena usta” i jedino „Svetlost zaleđenog jezera/Stišava reči otaca” („Svetlost zaleđenog jezera“). Moguće je da je autor u pravu, vekovite svađe stišavaju se, rane se goje, dok kipeće jezero gnjeva ne smrzne. Prvo ga treba ohladiti...
    Obren Ristić takođe se bori sa bremnom bolne prošlosti. Koliko ga je zaista pritisnula svedoče naredne reči:....“Vek se čitav spustio na nejaka pleća/Vek vukodav veK nedovoljstva...“ („Gospod je veliki poeta“ ). Ipak je za nju stalno vezan: „...Već stotinu godina osećam na plećima /svu muku pradedovsku...“  („Pred polazak“). Šta mu je ipak preostalo? Učešće u svakodnevnom životu? U pesmi „Konstituisanje nove opštinske vlasti” piše: „...Daleko na istoku, u Serbiji, možda/Kao na kakvom otoku sivom /Čitam ponovo Jesenjina, Puškina/I religioznog Fjodora Dostojevskog...” iako:  „...U gradskoj bolnici viče moj deda“..., a „...U svečanoj opštinskoj sali ….narod postavlja novu gradsku vlast.” Jer život teče dalje, ipak „...na isteku veka/stojimo u redu za pričest/ili na veliku svetkovinu odlazimo. ..“(Timacum maius,timacum minus“), a u međuvremenu „nalivamo pesmu“ i brinemo se za familiju.
    Ratna trauma ispoljava se takođe pa u svakom stihu Olge Lalć-Krowickiej. Pisavši o svakodnevim obavezama majke Olga potvrđuje: „....moja mam je doživjela rat...“ i ipak u miru „„...kida ruže/kopa baštu...“, kao i „...gaji nadu...“., ipak neprestano „...čeka na razmaknute zavese sutra...“ („Moja mama“). Olga već dugi niz godina stanuje u Poljskoj. Tu je sretna: „...Šeta gospođa strast po mojoj kući...„ („Romantika“). A ipak i dalje njene: „Izbodene zenice traže suze /u zamršenim ulicama prošlosti. .....“ („Lice“). U drugoj pesmi o mestu svog boravka, govori svakako dosta toplo: „...Hranim se duklanskim ulicama...“  ipak uz to dodaje „...On se vraća. Iz sna u san...“. Najgore su noći. Pune nemirnih snova, koje more uspomenama i košmarima o čemu svedoči pesma „A mene noćas nije briga za bol“. Piše u njoj:“...Nebo ti si slabo, a mene noćas nije briga za bol./Umiremo, ginemo...Kosovka djevojka plete pletenice na Kosovu polju....“, a mi „...ležimo ispod puste zemlje....“. I očajnički postavlja bolno pitanje „...za čije glave nema mjesta na poljima proklete Jugoslavije“. Snovi su čudni. Uznemiravaju, produbljuju metež misli i osećaja, vode prema krajnjem ludilu. U jednom od njih „...Razbijena lokomotiva propala je u tijelu...“. U njemu je i „Postoji krik u kutijici i riječ ispod tepiha.“ („Lokomotiva“). Možda mačka „...Predenjem će me uvesti u simetriju života/u kojoj san ima miran san..." pita očajno u pesmi „Mačka na slici“, jer „...Život kao kostur plaši...“, iako ona nastoji da „...bi se razdanjivalo u stisku ruku“  („Postoji toliko reči…“)
   Zbirku „Livenje pesme“ stvaraju pesme autora, kojima pero služi kao produžavanje misli. Hvatajući je u letu i beležeći na svoj karakteristčni i poseban način, veštovito se služe razvijenom i lepom metaforom. Ne boje se ekspresije. Njihove pesme ovisno od potrebe vrište, šapuću, grme, šume, kotrljaju se, ili plivaju. Fraza se širi ili sužava do pojedine reči, koja podcrtava ritmičku izražajnost. Šta je naime pesma, ako nije melodija reči zapisanih na nevidljivoj stranici sa pet linija? I šta su reči? Ptice misli? Krik bolnih misli? Poruka neba? Čimgod da bile, zapisane su za nas...