Kwaśne WinogronaDrapieżna biel uśmiechów.

 

Przekornie obrany tytuł tomiku „Kwaśne winogrona” obejmuje wiersze, które „czyta się lekko
i przyjemnie. Wpadają one w ucho, mówią o bliskich każdemu uczuciach: miłosci, samotności, tęsknocie” - napisał Stefan Jurkowski na okładce poprzedniej książki Kaliny Izabeli Zioły (”Przez chwilę” Wydawnictwo Radwan 2011r). Nowa pozycja p.t. „Kwaśne winogrona” zawiera dwa cykle wierszy. Pierwszy - ”Z podróży” to migawki poetyckie, pocztówki z Krymu, Andaluzji, Kapadocji, Lofotów, Paryża, Wenecji i innych miejsc. Poetce udaje się tu wiele ciekawych, zaskakujących obserwacji, spojrzeń, które wiąże z odnowionymi aktami świadomości, nowym pejzażem, zapachem, światłem, wreszcie – i obecnością drugiego człowieka. Zabytki, przeszłość, sonety Adama Mickiewicza pogłębiają tę chwilę, kiedy jesteśmy „tam”, jakby poza sobą, odkrywając
na nowo świat przed oczami, jego piękno i zaskakującą przemijalność.
Pięknym, nośnym tytułem nazwała autorka cykl drugi książki „W gałęziach ciszy”. Podmiotami wierszy są tu najczęściej „on i ona”. W „Pustyni” czytamy o trudzie znalezienia przysłowiowej „bratniej duszy” - „tylko piasek / piasek zasypuje oczy / wypełnia usta / pochłania”. A w „Trzech marzeniach”-  „twoje trzecie marzenie / na progu czasem stało / z płonących róż wiązanką”, żądamy, oczekujemy tak wiele, zadowalając się w końcu chwilą „jak to dobrze, że jesteś” („Przystań”). Ciekawą, dynamiczną narrację z epickimi elementami zbudowała Kalina Izabela Zioła w wierszu „Randka”. Te obrazy przypominają dobrą szkołę poetów awangardy naszego przedwojnia.
Autorka ufa słowu, sile jego przekazu, wierzy, że głębokie, prawdziwe uczucia przeniosą się
i do czytelnika. Dlatego, zapewne, nie rewiduje języka, nie dokonuje jego krytycznego oglądu, pewna, że słowa sprawdzone wielowiekową praktyką pisarską i czytelniczym odbiorem trafią
i dziś do serc. Ale – jeśli poetka zapragnie wyjść poza tradycyjną rekwizytornię i leksykę, zdobywa się na językową aktywność i wtedy czytamy „drapieżna biel uśmiechów / słodka lepkość chałwy
w słowach” („Turcja”), „wychylają się zjaśniałe fasady domów / mrużąc okna / w ostrych promieniach słońca” („Kapadocja”).
Wracając do pierwszego zdania niniejszego omówienia... Tak więc Kalinowe „Kwaśne winogrona”są w istocie swej słodkie, bo mówią z serca do serca, słowem czułym, wrażliwym. Bo taki jest program i adresat tej poezji.

 

Recenzja: Jerzy Grupiński