HYMN DO PALCÓW

masz eleganckie długie palce
jakoś powabne gdy po mnie przebierają
słychać dźwięk harfy
moje wargi milczą truskawkami
kiedy po nich swoimi palcami
wypisujesz westchnienia
ciszą ciemnego spojrzenia
w moim zatopiona
powiedziałam ci już raz
że napiszę wiersz
niczym hymn do twoich palców
ja która swoimi
układam słowa umiejętnie
jakieś w rzeczywistości wyżej nich
w obłokach
niczym chór aniołów
który idzie w twój ślad
cicho
na palcach…


INCOGNITO

swoje pocałunki zostawiłam ci
na nocnej szafce
tylko tyle
żebyś miał o czym myśleć
przez następny rok czasu…
i odeszłam, stopiona
niczym b-mol
w harmonii dźwięku
przeludnionej ulicy
w której wydano za dużo pieniędzy
żeby ją tysiące nóg
nieoszczędnie deptało
od rana
do nocy
żeby po niej bałkańskie usta
bezwstydnie pluwały
o trzeciej popołudniu
w drodze z pracy do domu
która z latami stała się za krótka
gdziekolwiek odwrócisz się
mizerne certyfikaty
z udawaną elegancją
kaligrafii wiecznym piórem
zadzierają nosa we własnej niemocy
tragikomicznie
jest mi ich żal
że nie mogę się wyśmiewać z nich
z powodu łez spowodowanych histerycznym
śmiechem
myśli twoje odwracam na coś
co moraliści nazywają grzechem
kiedy się obudzisz
znajdziesz moje pocałunki
z wczorajszego wieczoru na nocnej szafce
tylko tyle
żebyś miał o czym myśleć
przez następny rok…
a ode mnie
ani śladu.


„MIŁOSNY”

wczoraj znowu kochaliśmy się
po dłuższym czasie
namiętnie
(ten wyraz w testamencie
pozostawiła mi wojna- nim opisywali
i dzieła i zbrodnie, wszyscy do niego wtrąceni 
nam zagubionym)
ale to jest miłosny wiersz
przerwa między aktami
spowodowana odbiegła myślą
często mi się zdarza.

jak i w prawdziwej miłości
tak jak ja to nazywam kiedy nie chcę
być prosta


WSTYD

wielkie
duże
pełne wyczekiwania
utajone nadzieje
nie ukryte niepewności
z bólu poszerzone źrenice
oczy tego
słabszego od nas
bez szansy
na ratunek

Boże
czasem
a coraz częściej
jest mi wstyd
być człowiekiem! 


PRZYMORZE, PORANEK

pod niebem
z puszystym gołębim brzuchem
szary płaszcz schował się
pod żółtym parasolem.

Nigdzie nikogo.

 

Biografia/Biografija

 

ELFRIDA MATUČ MAHULJA

ELFRIDA MATUČ MAHULJA urodzona w 1967 r.-majowe dziecko. Bodulica* z wyspy Krk (Chorwacja), gdzie mieszka i pracuje oraz stara się myśleć pozytywnie (co za każdym razem jej się nie udaje). Pracuje (čukni vo drvo!)

Wydała tomiki poezji: „Vidici i mrakovi", „Rukohvat ljubavi", „Ugriz proljeća", a także zbiór krótkich opowiadań „O ljubavi i zabludama". We współpracy z Dušanem Gojkovim napisała powieść „Pisanje po vodi", która otrzymała pierwszą nagrodę na konkursie "Istok-Zapad" w kategorii proza 2006 r. i została opublikowana w listopadzie 2006 r.

Redaktor kolumny „Lupiga" (kolumny pisze tylko i wyłącznie czakawicą wyspy Krk). Publikuje także na: http://ida.bloger.hr "Stihovite bajke i druge priče" ("Wierszowane bajki i inne opowiadania") oraz http://blogoye.org/ida4you -„Moja sjena i ja" („Mój cień i ja").

Współpracuje z Pelud.net.

*Bodulica- mieszkanka przymorza lub wyspy.

 

ELFRIDA MATUČ MAHULJA Rođena je 1967. – svibanjsko dite. Bodulka s otoka Krka gdje živi i radi i nastoji misliti pozitivno (što joj ne polazi uvijek za rukom).

Radi (čukni vo drvo!).

Izdala zbirke poezije: „Vidici i mrakovi", „Rukohvat ljubavi" i „Ugriz proljeća", te zbirku kratkih priča „O ljubavi i zabludama". U suradnji sa Dušanom Gojkovom napisala je roman "Pisanje po vodi" , koji je osvojio 1. nagradu na natječaju "Istok-Zapad" u kategoriji proze za 2006. i objavljen je u studenom 2006.

Kolumnistica „Lupige" (kolumne piše isključivo na čakavštini otoka Krka). Objavljuje na: http://ida.bloger.hr "Stihovite bajke i druge priče" i na http://blogoye.org/ida4you - "Moja sjena i ja".

Surađuje na Pelud.net.