O fraszkomacie powiem nieśmiało: - Kawałek życia w nim się wyprało.
Pisanie recenzji o fraszkach wydaje się zamierzeniem karkołomnym, z góry skazanym na uczone formułki z zakresu poetyki i słownika terminów literackich. Znamienny fakt, że nawet te formułki teoretycy dzieła literackiego nie mogą uzgodnić, bo np. Głowiński, Kostkiewiczowa i Słowińscy (Warszawka) w swoim Słowniku Terminów Literackich rodowód wyrazu fraszka wyprowadzają od włoskiego frasca - gałązka, natomiast prof. UJ Adam Kulawik ten sam wyraz frasca tłumaczy jako drobiazg. Nie tylko jako krakowianin z urodzenia, ale też odwołując się do rozsądku i logiki opowiadam się za ujęciem prof. Adama Kulawika, a gałązką można przyłożyć utytułowanym, warszawskim autorytetom.
Aby wiedzieć, co to koń najlepiej go zobaczyć. Co to fraszka, najlepiej jest ją przeczytać. Sytuacyjne fraszki Kochanowskiego były stroficznie rozbudowane. Od Potockiego, Morsztyna,Tuwima, Gałczyńskiego po Leca fraszka traci na ilości wersów, zyskuje na konceptualiźmie.
Fraszka ujawnia. Fraszka demaskuje. A przy tym bawi dwuznacznością, grą słów, znaczeń. Ale przede wszystkim, co paradoksalne, pomimo zdolności fraszki do zdzierania masek z bohatera, jest nośnikiem humoru. Oglądać własne wady należy ze zdrowym dystansem nie pozbawionym refleksji, ale co najważniejsze - uśmiechu. I tym są właśnie fraszki Agnieszki Jarzębowskiej. Nośnikiem humoru. A humor, co może wydawać się zaskakujące, jest cnotą (jedną z cnót)! I wyjąwszy przyjemność, jaką mamy z humoru - chroniąc nas przed wsobną powagą, wzbudza szacunek. Bo śmieszne jest branie siebie na serio.


O łaskotkach
Nie powiem, że nie chcę,
kiedy mężczyzna próżność moją łechce.

===


Godne obchody
Czczę kolejne małżeńskie rocznice,
kupując coraz szersze spódnice.


Vladimir Jankelevitch, francuski filozof, w swoim traktacie o cnotach (Traite des vertus - 1949 r) napisał: "Brak poczucia humoru - to brak pokory, brak bystrości, brak swobody, zbytnia nadętość, zbytnia naiwność, zbytnia powaga lub zbytnia napastliwość, tym samym to nieomal zawsze brak szlachetności, łagodności, miłosierdzia...Zbytnia powaga nawet połączona z zacnością, ma coś podejrzanego i niepokojącego i musi w tym tkwić jakieś złudzenie lub jakiś fanatyzm...To cnota, która coś o sobie mniema - i z tego właśnie jej brak."
Zarzut, że poczucie humoru może mieć nawet byle łajdak a brakować go będzie bohaterowi, niczego nie dowodzi, bo humor...niczego nie chce dowodzić i nie dowodzi! Jak napisał Andre Comte-Sponville w "Małym traktacie o wielkich cnotach" - "...humor to cnota pomocnicza...można powiedzieć, że też złożona, cnota lekka, cnota nieuzasadniona, w pewnym sensie dziwna cnota, kpi sobie bowiem z moralności, ponieważ zadowala się tym, że jest dziwna, ale to wielka zaleta, cenna zaleta, której oczywiście może brakować dobremu człowiekowi. Święty bez humoru to smutny święty"..(Pamiętamy skłonność do żartów nawet w trakcie mądrego kazania papieża Jana Pawła II, a ja pamiętam wspaniałe poczucie humoru na wykładach ks. prof. Józefa Tischnera...). I dalej Comte-Sponville: "Bywa, że między rozpaczą a błahością, cnota humoru jest nie tyle w złotym środku, ile w zdolności do objęcia jednym spojrzeniem lub jednym uśmiechem obu tych skrajności, pomiędzy którymi żyjemy, pomiędzy którymi ewoluujemy, a które stykają się w humorze."

Co nie jest rozpaczliwe dla trzeźwego spojrzenia? I cóż nie jest ulotne dla spojrzenia pełnego rozpaczy? Nie ma jednak zakazu, żeby się z tego śmiać, a nawet jest to najlepsze, co można zrobić. Cóż warta byłaby miłość bez radości? Cóż warta byłaby radość - bez humoru? Wszystko co nie jest tragiczne jest śmieszne.. Oto czego uczy przytomność umysłu. Humor zaś oddaje z uśmiechem, że to nie jest tragiczne...Prawdziwość humoru. Sytuacja jest rozpaczliwa, ale to nic poważnego.


Nekrolog po polsku
Jestem z ciebie dumna.
Podpis - trumna.


Po przeczytaniu cytatu z Comte-Sponville'a można zadać pytanie, że wszak istnieje śmiech i śmiech i jak tu odróżnić humor od ironii. Ironia nie jest postrzegana przez filozofów jako cnota lecz jako oręż wymierzony w drugiego. Dodają tutaj, że to zły śmiech, sarkastyczny, niszczycielski, to śmiech drwiący, taki który rani, że to śmiech nienawiści, śmiech walki. Że użyteczny? Któryż oręż, w tym mowy nie jest użyteczny? Comte-Sponville twierdzi, że żaden oręż nie jest pokojem, żadna ironia nie jest humorem. Ale zauważa, że nawet najlepsi ironiści i satyrycy mieszają oba te gatunki - humor i ironię, właśnie we fraszkach!


Oszczędny
Pewien biznesman rzekł pewnej damie:
- Żonę trzymam w domu, bo wychodzi taniej.


Zjadliwie postrzegana jest ta oszczędność. Tym bardziej że rozłożona jednakowo na bogacza w swoim skąpstwie jak i na jego żonę, zawsze w gotowości wydawać pieniądze na stroje i ozdoby. I to właśnie rodzi uśmiech. Humor.


Na zachłannego grzesznika
Chciałby widzieć siebie
aż w siódmym niebie.


Umiarkowanie też jest cnotą. A samokrytycyzm uczy umiarkowania. Jeśli ironia, ta nie dotyka Osoby, lecz zachowania, postawy, sposobu bycia. Zjawiska.

Myślał
Perfumował się latami.
Myślał, że go to odchami.


Przypomina się refleksja Norwida: "Ludzie nie są czyści. Są dopiero perfumowani." Etyka uważa, że ironia rani - humor leczy. Ironia chce dominować - humor wyzwala. Ironia jest bezlitosna - humor miłosierny. Ironia jest upokarzająca - humor pokorny. Humor ma jednak jeszcze coś więcej, ma wartość sam w sobie, przemienia smutek w radość:


Czasem
Czasem może to być atut
Być ofermą do kwadratu.


Humor przemienia rozczarowanie w komizm:


Świeżość uczuć
Świeżością uczuć zachwycił pan panią domu:
- Kochanie, kupiłem ci kawałek świeżego salcesonu.


Humor przemienia rozpacz w wesołość:


Nieodwzajemniona miłość
Marny widok
na libido.


Humor fraszek rozładowuje powagę rzeczy, lecz także i tym samym - nienawiść, gniew, urazę, fanatyzm, doktrynerstwo, upokorzenie.


O co chodziło
Pewien pan nad pewną panią
rozpływał się w zachwycie.
Chodziło mu o wspólny seks,
nie o wspólne życie.


===


O wielkiej bliskości
Byli bliscy sobie
bardzo, ale w grobie.


Śmiać się najpierw z siebie, ale bez nienawiści. Albo ze wszystkiego, ale tylko na tyle, na ile jest się częścią czegoś, że się coś akceptuje. I znowu wrócę do Comte-Sponville'a: "...jeśli nie ma nic do zrozumienia? Pozostaje śmiech - nie p r z e c i w k o (ironia), ale z c z e g o ś, ale z k i m ś, ale według (humor). Weszliśmy na pokład, ale nie ma statku; lepiej się z tego śmiać niż nad tym płakać. To jest mądrość Szekspira i mądrość Montaigne'a - taka sama, ta prawdziwa."
Kierkegaard napisał: "...humor zawiera zawsze jakiś skrywany ból, niesie z sobą również pewną sympatię..." Pewnie dlatego w zbiorze FRASZKOMAT Agnieszki Jarzębowskiej czytamy:


Co boli?
Tak było i tak już zostanie:
życie bardziej boli niż lanie.


Humor we fraszce to drganie sensu, migotanie sensu, to pewien ruch, proces. Unaoczniając absurd, drugą stronę opisywanej rzeczywistości - odtrąca powagę na rzecz rozładowania w śmiechu, zaznaczmy, znaczącym, pogłębionym, mądrym śmiechu, dającym ulgę. Humor fraszki będzie tym głębszy, im bardziej sens dotknie najważniejszych obszarów naszego życia albo pociągnie za sobą czy też wzbudzi drgania najszerszych połaci znaczeń, naszych wierzeń, naszych wartości, naszych złudzeń - powiedzmy, naszej powagi. Bo humor jest awersem powagi. I dopiero podczas falsyfikowania humorem powaga nabiera pełnej wartości, bo - jak pisze Comte-Sponville: "...humor nie niszczy tej powagi (ponieważ nie można wiecznie żartować, ponieważ się nie powinno, ponieważ humor, żeby się z niego (powagi) śmiać, zakłada, że sens musi być w czymś podtrzymany ale ją relatywizuje, odciąża, stawia na dystans, szczęśliwie osłabia, bez jej obalania..." (ponieważ humor pozostawia rzeczywistość niezmienioną i ponieważ nasze pragnienia, nasze wierzenia, nasze złudzenia stanowią jej część). Humor jest radosnym rozczarowaniem. W tym właśnie jest podwójnie cnotliwy lub może taki być: jako rozczarowanie jest bliski przytomności umysłu (czyli dobrej wiary); jako radość jest bliski miłości - i wszystkiemu.

Agnieszka Jarzębowska w zbiorze fraszek pt. FRASZKOMAT zamieściła sentencję:


By każdy pamiętał
W życiu liczy się całe życie,
nie tylko pointa.


Dlatego śmiejmy się. Śmiejmy się z siebie, jakich widzimy w wadach innych. Fraszki nam mówią na zasadzie lustra jacy jesteśmy. Ten dwuwersowy błysk poznania wystarczy, by ujrzeć się w prawdzie, a jednak nie przestraszyć się. Przeciwnie. Rozpocząć od uśmiechu. To najlepszy początek na wewnętrzną przemianę w zgodzie z samym sobą i ze światem.


Jacek Sojan