(Zahajki, gm. Drelów)


chyba …

Chyba tak. Chyba teraz potrzebuję kogoś, by pomógł mi spleść małe, jedwabne wstążeczki w wielkie, barwne skrzydła. Może nie jest to tak widoczne spod wielkiego, wybudowanego niedawno zamku. Mieszkam w wielkiej-małej wieży na końcu wszechświata i nie dosięgnie mnie nikt. Mam za dużo demonów we łbie. Nie wyciągniesz ich ode mnie, bo nie pozwolę ci ich jeść pałeczkami. Pałeczkami jedzą chińczycy. Ja jestem tylko sobą.
Ale tak. Chyba potrzebuję kogoś, kto pomógłby mi to wszystko ułożyć w szufladzie i pozamykać w różnokolorowych pudełkach. Całą złość, urazę, smutek i ulgę.
Chociaż nie, nie potrzebuję nikogo. Jeszcze zarażę swoim złem i zarażę.
Chociaż tak, chcę zarazić. Chcę to z siebie zrzucić i dostać wielkiego buziaka w nos.
Chociaż nie. Miłość jest niedobra, niebezpieczna i boli.
Chociaż… wszystko boli. Dlaczego, więc nie miałabym schrupać kilku sztuk więcej, kilku tych robali, które jem codziennie?
Pieprzona niedokładność wyrazów w przestrzeni ambiwalentnej, prysła. Ambiwalencji nie ma. Jest przejrzysty świat. Znajomi, ja i powietrze. I jesień.
Chyba tak. Chyba potrzebuję miłości.

 

bez Ciebie

bez Ciebie mam dni bez wiary
chociaż łatwo jest żyć od godziny do godziny
(od smaku do smaku twoich ust łatwiej)
to nie-do-syt wywołany twoim brakiem

nie jestem dobra w życiu
(bezsilna forma istnienia?)
codzienna rutyna
wstaję ubieram się nie patrzę w lustro
sucha bułka o poranku kawa w myślach i herbata w kubku

bez Ciebie tęsknię
mam wiersze Poświatowskiej przed oczami
zbyt często się wzruszam staję się miękka próchnieję
dzisiaj mam tak samo jak ona
niebo bez ciebie pochmurnieje

nie jestem dobra w liczeniu
(ledwie udaje mi się policzyć dni do następnego spotkania)
marzenie za marzeniem może kiedyś spełnię

bez Ciebie jestem samotna
ubieram ciepły sweter grube skarpety
piję herbatę za herbatą
(kolejkę za kolejką)

 

dwie wojny

boję się oddechów słodkich uzależniających dotyków
i nie to nie moja fanaberia to jednak nie też coś realnego

wyimaginowany problem wariatki
boję się tych par w parkach i uczucia pustki w sercu

gdy przychodzi pewna pani na S. (w przybliżeniu
mogę podać że to samotność).

a – a – ale nie mogę niczego z tym zrobić
tak jakby ktoś zamknął mi dostęp do serca gdy jesteś
przy mnie przy niej przy sobie

wypatruję ciągle miłości
tylko po co po co po co? świat odtrąca romantyków
zamiata złote brązowe i rude liście do kontenerów na śmieci
i pozostawia tylko realistów
wypalone serca rozum nad uczuciami

liście emocje kasztanowe włosy wypalone oczy
dzisiaj nie są ważne nie dla mnie
nie dla nas
nie dla żyjących na świecie i we wszechświecie ludzi
zwierząt istot

boję się oddechów. słodkich, uzależniających dotyków
parafrazowania piosenek o miłości
ukrytych metafor i zimnych sprawozdań o śmierci jakiegoś człowieka

i mam w sobie dwie wojny
tak często opisywane przez poetów tego wieku
chociaż nie tylko tego bo epok było wiele
przebrnęłam przez wszystkie epoki

mam w sobie dwie wojny
pomiędzy rozumem i sercem
ale trzyma mnie w ryzach tylko jedno i jedno
moja leniwość i izolacja uczuć w plastikowych pojemnikach

 

 

Joanna Sawicka, urodziła się w 1993 roku w Międzyrzecu Podlaskim. Jest uczennicą trzeciej klasy Liceum Ogólnokształcącego im. gen. Władysława Sikorskiego w Międzyrzecu Podlaskim. Pisze pod pseudonimami minka, wredniacha, nijaka. Swoje wiersze publikowała na łamach „Gościńca  Bialskiego”, „Podlaskiego Kwartalnika Kulturalnego” oraz w polsko-serbskiej antologii „Między Ochrydą a Bugiem”. Należy do Stowarzyszenia Piórem Feniksa. Pisze poezję i pro-zę. Zdobyła wyróżnienia w XV edycji Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego, pt. „Przyroda moja miłość” (2008), II Ogólnopolskim konkursie poetyckim „Przecież każdy pisze wiersze” (2009), III Ogólnopolskim konkursie poetyckim „Przecież każdy pisze wiersze” (2010), została również laureatką Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego dla Dzieci i Młodzieży (Międzyrzec Podlaski 2011).