Wiersz z tomiku:
Kosowo
nie wierzę w przypadki
dlatego gdy na mej drodze znalazł się
patriarchat w Peći
z ciekawością wszedłem do prawosławnego monasteru
mijając zasieki i zbrojne patrole
chroniące wierzących w Boga przed inaczej wierzącymi
w Boga
jakby Pan miał wiele dusz a wszystkie walczyły ze sobą
o prymat
o nic nie walczyła winogronowa rakijka
która rozjaśniła cieniste punkty mojego widzenia
ktoś zapytał mniszkę o długość jej pobytu
w odosobnieniu ziarenka metochijskiego raju
rozświetlona od modlitw dziewczyna
powiedziała, że jest tu wystarczająco długo
by wiedzieć …
że tu jest jej miejsce
może po to zdanie tu przybyłem?
a może po smak dojrzałych morw zrywanych z drzewa
które pewnie sadził jeszcze św. Danilo Pećki
owoce pełne soku gęstego jak krew Chrystusa
i słodkiego niczym nadzieja tajemnicy zbawienia
sok z wiekowej morwy stygmatyzujący palce
i notatki
a może przybyłem po zamyślenie ikon …
z narteksu cerkwi św. Apostołów
a może z cerkwi Bogurodzicy
sączył się głos Divny Ljubojević
śpiewającej przejmująco Agni Parthene
do wtóru ofirkom z wosku czystego jak wiara
może przyjechałem tu dla zapachu świec?
mniszka wiedziała gdzie jest jej miejsce
ja nie wiem
ale wiem
przy kim